poniedziałek, 11 listopada 2013

Kocie, Ryszardzie, czardaszu

Ryszardzie
Czardaszu
Słodki mój kociaku
Skaczę po sierści Twej
Aksamitnej jak świtu poświata
Ty gniewnie stroszysz ją
Grzywę masz jak Lew
A Tam tylko czerń i biel
I pnę się, a fałdy Twej skóry
Jak góry wciąż piętrzą się.
Zraniłam Twą skórę
Chcąc tylko napoić się
Ach, wybacz
Biednej, nieświadomej pchle
Uciekam więc w trwodze
Przeprosiny krzyczeć chcę
Lecz Ty nie słyszysz mnie
Cóż mogę więcej krzyknąć?
Smacznego?
Ja na przyprawę nawet do niczego

A za pyszczkiem Twym
Wciąż góry,
Naprawdę twarde
Dalej tylko białe-i
-Czym wyżej szczególnie-
Co raz to bardziej czarne
Strach, to rumowisko skalne
Przytłoczy zaraz mnie
A wyżej plamy zieleni
Migocą ku nadziei
Na szczycie zaś
Pączek gałązką własną
Ma rany wytarte
Łza po nim jak krew z serca
Strumieniem rwącym tłoczy się

"...Wskazówka tańczy
Wokół zegara tarczy..."
Ledwie raz się obróciła
A już tyle odmieniła......

Jesień nastąpiła
 A po niej będzie zima
Co listkom nie jest miła
Lecz wiedz mój kotku
Że gdy skończy się zima
Nadejdzie nowy dzień
Wraz z wiosną się uśmiechniesz
Słoneczko i kapuśniaczek
Ubiorą las i łąkę
W kubraczek zieleni
Co listkom i pączkom
Da garść nadziei
Tak Kotku w życiu jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz