wtorek, 8 października 2013

Chuja warta ontognoza-czyli koGNITYWNIE z naciskiem na Gnitywnie w musku czyli srali mu..

To o czym piszę, nie jest niczym nowym, odkrywczym, ani czymkolwiek, co chciałbyś wiedzieć, lub  co może Ci się w jakikolwiek sposób przydać, dlatego nie musisz czytać dalszego ciągu strumienia świadomości, który wylewam właśnie na Ciebie.

Pozwalam Ci stwierdzić, że to idiotyzm, banał, a nawet zrobić na to siku, jeśli nie żal Ci monitora.
Jest to zbiór spostrzerzeń moich i wielu praktyków, różnych mniej lub bardziej naukowych/duchowych/mentalnych (Niepotrzebne skreślić i oddać kupon w najbliższej kolekturze lotto) praktyk, którzy to różnymi mniej lub bardziej krętymi  ścieżkami dochodzili do (prób) rozwikłania natury rzeczywistości. Jeśli dalej czytasz ten tekst, absolutnie nie musisz się z nim zgadzać,  i właśnie w tym drzemie sedno całej tej słówkowej szarady.
Zwierzęta, w tym ludzie, a może także inne organizmy, czy przedmioty pozornie nieożywione są nośnikami świadomości, która chociaż jednolita, wywodząca się z jednego źródła, przez to, że przejawia się w wielu różnych formach często przeczy samej sobie-walcząc  ze sobą, jak często sami walczymy z własnymi postanowieniami, czy wyrzeczeniami, plując sobie w brodę, gdy nie spełniamy postanowień, przyrzeczeń, czy nie nadążamy z terminami prac, które mieliśmy wykonać na wczoraj.
Walka ta jest o  tyle piękna i romantyczna, o ile niedorzeczna, gdyż tak naprawdę nasze ciała fizyczne nie są autorami, a jedynie przekrzykującymi się nadajnikami wypowiadającymi z góry ustaloną treść, mogącymi przejąć kontrolę nad własnym losem, tylko jeśli (Co moim zdaniem nie zdarza się przypadkowo) uzyskają świadomość istnienia tegoż procederu.
Jedna świadomość przejawia się na wielu nośnikach podchodząc do tego z dużym uproszczeniem przyjmijmy porównanie do komputera.
Mózg jest fizycznym nośnikiem świadomości-twardym dyskiem, ciało komputerem,(chuj ze mnie, nie informatyk: D ) umysł zaś odwzorowuje system operacyjny, w którym poruszamy się, i  który kształtuje nasz pogląd na świat. Komunikacja międzyludzka, międzygatunkowa, a także między-królestwowa, czy też międzysubstancyjna jest jakby odwzorowaniem (A raczej w drugą stronę ;-)  )interenetu,  bo chyba kpi, a nie o drogę pyta ten, kto twierdzi, że wymiana danych z roślinami, grzybami, bakteriami czy też substancjami chemicznymi nie jest możliwa, gdyby tak było, medycyna, kuchnia, przemysł przyjmowanie używek, czy jakakolwiek inna forma działalności nie miałaby sensu, nigdy nie zaistniałaby, ponieważ nie uzyskując odpowiedzi od wprowadzonego do siebie lub przetwarzanego na zewnątrz nośnika informacji, nie uzyskalibyśmy żadnego efektu.
Rzeczą jasną  i zrozumiałą (chyba dla wszystkich) jest, że nie każdy będzie chciał ze wszystkimi rozmawiać, dlatego logicznym jest fakt, że niektóre substancje/istoty są obojętne (lub wrogie, ale  te się jednak kontaktują) dla naszych organizmów.
Sam zaś umysł kształtowany jest przez doświadczenia, które spotykają go w czasie jego egzystencji, relacje z innymi, otoczenie w jakim przebywa, smaki których kosztuje, decyzje w których podejmowaniu jest używany.
Myśli nie pochodzą od ich pozornych "twórców" a jedynie mogą być przez nich nagłaśniane, lub skrywane, na co nie trzeba praktycznie żadnych dowodów, ponieważ pojawiają się w ich  umysłach bez względu na to, czy ów twórcy chcą tego, czy nie.
Być może mój punkt widzenia jest dość egocentyczny-ale przynajmniej ja nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by myśl przechodziła jakąś wstępną klasyfikacje w rodzaju "W poczekalni do Twojej świadomości znajduje się myśl określająca barwę przejeżdżającego jezdnią  znajdującą się po lewej stronie samochodu jako czerwony"

Każdy więc jest zależny od wielu czynników, i to właśnie te czynniki tworzą jego osobisty świat-na który nie sposób spojrzeć cudzymi oczyma, a gdyby taki sposób istniał moglibyśmy-acz nie musieli srogo zdziwić się temu, co byśmy zobaczyli.
Spróbumy się zastanowić, czy to, co zwykliśmy nazywać kolorem zielonym nie będzie wyglądało, jak "żółcień"(Opisana tak na naszej osobistej palecie barw) obserwowana przez kogoś innego?
Każdy człowiek żyjąc stwarza sobie swój własny "sen", tunel rzeczywistości-który dla  niego jest absolutnie prawdziwy sen ten kształtuje tę  osobę, ale gdy ów osoba zauważy proces tworzenia snu, może chwycić za lejce i podopisywać co-nie-co do scenariuszu swojego życia, aby zdobyć kontrolę nad własną osobą i własnym światem trzeba sobie na to zapracować.
Jak wiadomo-cele osiąga się najczęściej-przynajmniej w przypadku ssaków naczelnych przy użyciu narzędzi
.
Na poziomie metafizycznym  narzędziami takimi będą symbole, stworzenia, lub byty.
W teorii istnieją symbole, stworzenia, byty, którym nikt wcześniej nie nadał znaczenia, jednak trudno napotkać cokolwiek, o czym nikt nigdy nic nie pomyślał, pół biedy, jeśli to była jedna osoba, bo w takim wypadku wystarczy ciut samozaparcia, by ją przekrzyczeć, ale skąd możesz to wiedzieć? Chcąc tworzyć swój świat, stwórz go samemu, od podstaw, albo wzoruj się na znanym i powszechnie dostępnym systemie (Alfabet, gama muzyczna, zawartość procentowa, no sobie można powymyślać sporo). Jeśli nie chcesz, by coś się zdarzyło, nie powtarzaj sobie w myślach "tylkonietonietylkonieto" a jedynie wykreuj scenariusz, w którym rozwiązanie sytuacji jest pozytywne, lub w ogóle nie występuje. Dopuszczając do siebie myśl o porażce wpuszczasz klęskę główną bramą na podwórko.

Z tego właśnie względu uważam, że człowiek, mimo pozornej odrębności od reszty świata jest jedynie jednym z wielu przejawów nie znającej żadnych (jak dotąd) granic (które, o ile zostaną odkryte pewnie w jakiś sposób, kiedyś, da się przekroczyć) sieci, zaledwie supełkiem, który nie miałby prawa bytu bez przywiązania do pozostałych supełków, które wyłoniły jego istnienie z nicości-Ale i tu dochodzimy do meritum, pozostałe  supełki nie miałyby prawa bytu bez niego bo (Sieć rybacka, dzianina, tkanina, pajęczyna, sky is the limit) gdyby go zabrakło sieć rozplątałaby się i JEBS. KAPISZI?!. Jest to zaledwie fragment opisu potężnej pod względem mentalnym energetycznej burzy, chaosu, potwornie niejednorodnej mieszaniny, która mimo swej wielorakości i pozornego braku porządku nie niszczy. a tworzy-kreuje świat otaczający nas taki, jakim ma istnieć-w dawnych czasach, kiedy przemyślenia spisywało się na papierze, a przeskakujące między neuronami wątki wymykały się trwającemu zdecydowanie dłużej procesowi zapisywania myśli o wiele częściej, niż w dzisiejszej cyfrowej epoce nazywano tę naukę wstępem do gnozy, czyli poznania-jednak. jak na wstęp przystało, jest to tylko ogólny zarys okropnie krętego i wielowymiarowego labiryntu symboliki i rzeczywistej mocy,  którego naturę aby poznać trzeba zgłębiać przez wiele lat, jeśli rzeczywiście chce się zgłębić te tajniki jeszcze bardziej, aż do efektywności.....


Mógłbym to zawrzeć w krótkiej poincie-świat w którym żyjemy ma na nas wpływ, a my mamy wpływ na niego, ale po kij, jak misie chcą gadać;D?

poniedziałek, 7 października 2013

Jaskółeczki drogie

Glistnik Jaskółcze ziele

 

 Wierszydełko

Jaskółeczki drogie
Wyście takie błogie
Bo to wasze zielsko
Kwiatek pospolity
Wywołał już czorta
Z niejednej kobity

Opis

Glistnik jaskółcze ziele jest chwastem, którego zna prawie każdy, mniejsze grono osób wie, że ma on właściwości insektobójcze-stąd nazwa-był niegdyś używany do różnego rodzaju robaczyc przewodu pokarmowego-ale jeśli coś zabija stworzenia żyjące wewnątrz nas siłą rzeczy musi szkodzić również nam-jest rośliną wysoce toksyczną dla wątroby, dlatego dziś używa się go głównie w celu pozbywania się liszajek-smarując intraktami, naparami i nalewkami z niego różnego typu ropnie, liszaje, czy brodawki, dla mikroorganizmów które je wywołują również nie jest łaskawy, i radzi sobie z nimi bardzo szybko i brutalnie, ale należy go stosować ostrożnie i wysoce-uważnie miejscowo.

Ciekawostką jest, że posiada w sobie chelidoninę-alkaloid będący agonistą receptorów opioidowych, a także szereg innych alkaloidow działających podobnie  zarówno na umysł, jak i na ciało, o mocy podobnej do papaweryny nie polecam odurzania się w ogóle, bo nie powinno się go polecać choćby ze względów bezpieczeństwa, ale przyznam szczerze, że zdarzyło mi się spożyć napar z 50 g glistnika zakupionego w sklepie zielarsko-medycznym.

Porównując go do kodeiny, która działa na mnie nadzwyczaj słabo-za co winię niedoczynność enzymów wątrobowych przekształcających jej część w morfinę, uważam, że jest to całkiem przyzwoita i godna uwagi roślinka-ale na niezbyt częste podróże, ze względu na toksyczność dla wątroby

Więcej informacji TU


piątek, 4 października 2013

Koło mnie kredki, kolorów setki, biorę najlepsze od ręki

 Chciałbym przedstawić wam dziś postacie dwóch wybitnych moim zdaniem osób.

 

Krzysztof Kwiatkowski

Temat "Jak walczyć i wywalczyć a się nie poodzierać" doskonale opisuje w swym utworze:

Księga kota i księga walki


Fantastyczna chociaż niedokończona (I chyba nie ma co już liczyć.....) pozycja, jak zresztą wszystkie tego autora,(Krzysztof Kwiatkowski) chociaż większość dotyczy raczej survivalu i sztuki przetrwania, a nie filozoficznej strony życia, jak powyższa.
Polecam ten (te? Nie wiem, czy traktować je osobno) utwór, ponieważ głęboko relacjonuje on z naszym nie-abstrakcyjnym, organicznym (Ale pierdolę...) JA, a naturalnym dopełnieniem Księgi kota jest Survival po Polsku-tego samego autora, i  chociaż wydana ponad dziesięć lat temu w czasach gdy młodzi polacy potajemnie łącząc się z internetem wpadali w szał na dźwięk sygnału telefonicznego-kiedy to matka postanowiła zadzwonić do ciotki z Rajchu.
W ogóle polecam stronę tego człowieczka, jest  on najbardziej wiarygodnym moim zdaniem survivalowcem, przynajmniej w polsce, chociaż jego łagodne rozwiązania raczej nie spodobają się miłośnikom Niedźwiedzia Gryllsa i poradom w stylu "Wchodząc w zdechłego kota zapalam światło i idę poszukać pedału do gazu"

Kazimierz Dąbrowski

 Żył swego czasu na ziemiach Polskich wybitny psycholog, który stworzył teorię dezintegracji pozytywnej i było to niewątpliwie zdarzenie, które przyniosło mu największy poklask w świecie.
Teoria ta zakładała, że jedyną chorobą psychiczną jest socjopatia-ogólnie rzecz biorąc brak wrażliwości na istoty różne od nas-a i często nas samych.
Pozostałe zaś "zaburzenia" w sferze emocjonalno-mentalno-duchowej są wynikiem stopniowego przeprogramowania, które chociaż często nieprzyjemne dotyka zazwyczaj ludzi, którzy mają na celu więcej, niż tylko opchać się i kupić w centrum handlowym większym od niejednego miasta towar, którego potrzeby nie odczuwali, póki nie usłyszeli o nim w telewizji.
Teoria ta dzieli przemiany zachodzące w ludziach na stopniowe etapy, które-gdy się nic grubo nie spierdoli powinny następować po sobie, aż do znalezienia ukojenia w odpowiednim na to czasie, momencie, i zdarzeniu.
Teoria dezintegracji pozytywnej jest mi o tyle bliska, że działanie jej (Jak zresztą działanie setek innych teorii-słynne dyskordiańskie "Wszystko jest prawdą, nawet fałsz") obserwuję na co dzień na sobie, i sam czasem się frapuje, cóż ze mnie się wykluje,
Oczywiście nie zgadzam się z tą teorią w pełnej rozciągłości, zakładanie, że Chrystus był jedynym na ziemi przedstawicielem bezinteresownej miłości uważam, za śmiechu godny absurd, ale jak zwykle-dla każdego coś miłego

Tu głębiej.

 

 

czwartek, 3 października 2013

Czernidłak kołpakowaty

http://www.youtube.com/watch?v=dFttaXuC0BM

Za kabaretem starszych panów-na grzyby-rybom i lwybom dajmy spokój-kwestia przekonań osobistych, acz nie zamierzam czynić ingerencji w niczyje poglądy osobiste.
Takiż oto rośnie mi jutry obiad nieopodal pkp, zresztą nie tylko tam, gdyż jest to kolejny omijany, choć charakterystyczny i pyszny gatunek grzybcia, którego trudno z czymkolwiek innym pomylić, posiadając wadę wzroku niewiele większą (-1,5;-0,75) od mojej.
I co niżej przytaczam, mój jutrzejszy obiad jest nie tylko magazynem metali ciężkich ;-)

A ten znowu o grzybach-spodziewał się pewnie ten kto mnie zna.
Ale cóż to za grzyb!

"Owocniki czernidłaka kołpakowatego są cenione jako źródło składników odżywczych oraz substancji o działaniu leczniczym. Wykazano antybakteryjne, przeciwzapalne i przeciwnowotworowe działanie C. comatus, a także jego zdolność do obniżania poziomu cukru oraz cholesterolu i trójglicerydów we krwi."

Za:
http://grzybyhobby.pl/index.php/artykuy/232-biologia-uprawa-warto-odywcza-oraz-waciwoci-lecznicze-czernidaka-kopakowatego-artuku-pdf

W krajach azjatyckich które cenię ze względu na specyfikę kultury, a także (A może i głównie;-) ) ze względu na specyficzną urodę mieszkanek tychże jest nawet uprawiany na skalę przemysłową-jak u nas pieczarki, czy boczniaki